Dom Tao

*pojawił się przed domem*
Ah taak...
*wszedł do domu*
Tak jak mówił, ale mi to odpowiada.
*usiadł na jednym z foteli*
[K: Czy nie powinniśmy się wziąść za trening?]
[R: Daj spokój.]
Dajmy sobie na luz po takiej podróży.
*po krótkiej rozmowie zasnął*

[K: Archimondzie... Archimondzie...
ARCHIMONDZIE!!]
*nagła pobódka*
Czego?!
[K: Czy nie mieliśmy odszukać tej dziewczyny?]
Ah tak.... racja........
*wstał i wyszedł, po drodze wyrzucając tabliczkę sprzed domu*

*wchodzi przez szybe *
tu tez byl !
*Rzuca Shurikene z wiadomoscia <oszczedz na wodzie kolonskiej >*
*wybiega*

*wylądował przed domem, wszedł do środka*
Trzeba by coś zjeść...
*wyjął z plecaka kilka słoików, poszedł do kuchni aby coś upichcić*
[D: Ciekawe co nam dała twoja mama.]
Specjalnie poprosiłem o twoje ulubione danie.
*coś ugotował i zasiadł do stołu*
Smacznego chłopaki.
*wszystkie duchy* [Nawzajem]
*zaczęli jeść*

*wyglebiła się przed domem xD*
Czy to tutaj?
[R: Nie!]
[T: TO est jakiś dom Moa!]
*patrzy na tabliczkę*
Nie Moa, tylko Tao!
*głupkowato się uśmiecha*
Tu musi mieszkać jakiś kretyn!
Kto ma nazwisko Tao?
*zaczęła śmiać się na całe gardło*

*usłyszał śmiech*
Ciekawe kto to.
*poszedł i otworzył drzwi*
Z czego się śmiejesz?

*spojrzała rozbawiona na chłopaka*
uuuuuuuu
*śmiała się dalej, można było wycedzić słowa - Tao to kretyński nazwisko*
[R: Ja isę do niej nie przyznaję!]
[T: Ja tymbardziej!]

*pokiwał głową*
Gdyby Ren to usłyszał....
[K: Oj, oj.]
[R: Można by nawet rzec ojojoj.]

*spojrzała na chłopaka jeszcze raz*
Ren?
*zaczęła śmiać się coraz głośniej*
[R: ==' i po co ja nakręciłeś?]
[T: Teraz chyba będzie się śmiać do jutra ==']
[R i T: ==']

To my tej pani już podziękujemy.
*zatrzasnął drzwi*

*przestała się śmiać*
To był ten *powiedziała rozbawinym głosem* Tao? *dodała ironicznie
[R: Nie, to był ktoś inny]
Aha
*przeszli kawałek, a Aja się wyglebiła po raz........................ e 1524322441 x 2 podzielone przez y..... to jest eeeeeeeee

" zostawmy matmę...... najważniejsze, że Aja się wyglebiła i ją bolało...........*
AUAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
[R: w końcu]
[T: sama mówiłaś, że musi boleć]
[R: to chyba było "może ale nie musi boleć"]
[T: Nie przeciągaj struny Renee]
Czy ktoś mógłby mi pomóc?
[R i T: Nie]
T.T

*usłyszał jęk bólu dziewczyny*
Ciekawe co...
[D: Chcesz jej pomóc? Po tym jak najechała na Rena?]
Może jest dziwna ale trzeba jej pomóc.
*wyszedł i podszedłdo Aji*
Co ci jest?

wyglebiłam się i boli!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[R: Też mi nowina!]
Ej! *zwraca się do Renee*
To nie moja wina, że cały czas się potykam o te durne chodniki T.T

*Przechadza się tamtędy* O, tu jesteś! bałam się, że się już zabiłaś...*Podchodzi do niej* Ciekawiło mnie własnie, kim jesteś...

*podał rękę Aji*
Chodź, opatrzę to.